Faworytem spotkania pomiędzy Żulickim a Balticusem mógł być tylko i wyłącznie będący w świetnej formie zespół Ogrodników. Pierwsza kwarta jednoznacznie pokazała, że rywal nie ma nawet co myśleć o podejmowaniu walki, gdyż starania te są z góry spisane na niepowodzenie. Konsekwentna składna i skuteczna gra aktualnych mistrzów od samego początku sezonu przynosi znakomite efekty, a zawodnicy Żulickiego jeszcze nie zeszli poniżej poziomu stu punktów zdobytych w spotkaniu. Balticus mimo niepodważalnej przewagi przeciwnika wywalczył w dwóch kwartach remis jednak nie uchroniło to drużyny od wysokiej porażki różnicą 43 punktów. Żulicki w każdym spotkaniu zdobywa sto i więcej punktów oraz wygrywa różnicą przynajmniej 40 punktów, czy ktoś zmieni tą prawidłowość? W obecnej formie mistrzów będzie to niezwykle trudne zadanie.
HIT KOLEJKI DLA MEGATOURU
Spotkania pomiędzy Megatourem a Zetbudem mają bardzo zróżnicowany przebieg, choć zazwyczaj są dość wyrównane. Tym razem przebieg spotkania mógł być zaskoczeniem nawet dla największych optymistów kibicujących Megatourowi. Zetbud choć w minimalnym składzie w pierwszej kwarcie pokazał, że rola faworyta nie wzięła się z przypadku i równo walczył z rywalem, który miał przewagę fizyczności oraz szybkości w postaci młodych obwodowych. W drugiej kwarcie Zetbud udowodnił że zespołowość i zgranie mogą być receptą na atuty przeciwnika. Była to kwarta, w której Megatour był całkowicie bezradny wobec klasy aktualnych wicemistrzów ligi. Zetbud do przerwy prowadził różnicą 16 punktów i gdy na początku trzeciej kwarty zwiększył jeszcze swoje prowadzenie wydawało się, że kontroluje mecz. Jak się okazało zawodnicy Zetbudu nie wytrzymali trudów spotkania kondycyjnie i od prowadzenia różnicą 18 punktów Megatour z każdą minutą zbliżał się do przeciwnika. Dużo dynamiczniejsza gra Megatouru w drugiej połowie meczu sprawiła, że opadający z sił Zetbud nie był w stanie przeciwstawić się ofensywnym wyczynom rywali, a w ataku niemiłosiernie pudłował nawet z dogodnych pozycji. Ostatecznie upór Megatouru został nagrodzony odniesieniem zwycięstwa , które można uznać za pewną niespodziankę.
HAPPY END DLA AKROPOLISU
Drużyny Akropolisu i Basketu stworzyły ciekawe widowisko, gdyż grając dość sinusoidalnie spowodowały, że przez całe spotkanie nie brakowało emocji. Raz jedna raz druga drużyna wzbijała się na swoje wyżyny zdobywając kilka punktów przewagi, by w kolejnym fragmencie stracić przewagę i oddać inicjatywę przeciwnikowi. Nikt nie mógł być pewny swego a zwycięstwa w poszczególnych odsłonach meczu padały na przemian łupem innego ekipy. Jak się okazało na koniec więcej zimnej krwi i sil zachowała drużyna Akropolisu, która w ostatnich fragmentach spotkania zbudowała bezpieczną przewagę. Wydawać by się mogło, że spokojne dziesięciopunktowe zwycięstwo zostało odniesione przez Akropolis patrząc na rezultat końcowy, jednak nic bardziej mylnego gdyż ostateczny wynik nie oddaje dramaturgii pojedynku.